
Kazimierz Polus to prawdopodobnie najsłabiej opisany powojenny polski morderca.
Niewiele wiemy o jego dzieciństwie i młodości. Był rodowitym poznaniakiem, który na świat przyszedł 10 września 1929 r. Ukończył tylko siedem klas podstawówki., nie miał wyuczonego zawodu, pracował jednak przez czas jakiś jako dozorca.
Pochodził z Wildy, ponad połowę swojego życia spędził w zakładach karnych. Był człowiekiem zaburzonym, a najczęstsze zarzuty, które mu stawiano i za które go karano, to molestowanie dzieci i rozboje.
Mężczyzna od czasu swojego pierwszego kontaktu z zakładem karnym gdy miał 19 lat, właściwie nie potrafił już funkcjonować w normalnym świecie i był zatrzymywany wielokrotnie.
Przejrzałam wiele materiałów o tym człowieku, książki i wzmianki w necie, nie trafiłam na żadne inne zdjęcie owego Kazimierza, niż to:
W 1950 r. Polus się ożenił. Jego nadmierny popęd seksualny i zdrady niszczą małżeństwo i już po roku żona wnosi o rozwód. Nie mieli dziec.
Pierwszy raz w konflikt z prawem wszedł najprawdopodobniej w 1953 r., gdy miał 24 lata. Napadł wtedy na młodego mężczyznę i go zgw🤬cił. Sąd skazał go na 10 lat więzienia. Ostatecznie na wolność - za dobre sprawowanie - wyszedł po siedmiu latach.
Długo jednak na wolności nie zabawił. Po kilku miesiącach znów dopuścił się czynów lubieżnych i ponownie został skazany - na 10 lat więzienia i tym razem wyrok odsiedział w całości.
Gdy wyszedł z kaliskiego zakładu karnego, wyjechał do Szczecina. Zatrudnił się w Szczecińskich Zakładach Celulozowo-Papierniczych. Pracował tam przez 4 lata.
PIERWSZE ZABÓJSTWO
Maj, 1971 rok. 8-letni Irek spacerował po placu Orła Białego w Szczecinie. Chłopieć był nauczony, by nie rozmawiać z obcymi, jednak gdy sympatyczny mężczyzna powiedział, że chce mu sprezentować nowy rower, chłopczyk dał się w końcu namówić i udał się z nim do wynajmowanego mieszkania. To właśnie tam Kazimierz Polus go zaatakował, dotykał w miejsca intymne, a następnie zabił. Ciała Irka nie można było znaleźć przez wiele miesięcy, w końcu jednak okazało się, że zabójca zawinął zwłoki w worek i wywiózł na pobliskie wysypisko śmieci. Po pewnym czasie śledztwo zostało umorzone ze względu na brak dowodów.
Później Polus swoją zbrodnie motywował tym, że tylko podczas jej dokonywania był w stanie osiągnąć satysfakcje seksualną. Wiele razy podkreślał, że gdyby nie to, do zabójstw nigdy by nie doszło...
MORD PO RAZ DRUGI
Polus w roku 1975 przenosi się do Poznania.
Tym razem jego ofiarą stał się 17-letni Henryk, którego mężczyzna poznał na dworcu PKP dokładnie 14 grudnia 1975r. To był mroźny, zimowy dzień. Nastolatek udawał się na kurs do Mosiny, z ramienia szkoły, do której uczęszczał. Gdy zabójca usłyszał, że młody chłopak szuka pracy, zaproponował, że mu pomoże. Wspólnie udali się w rejony dzisiejszej Malty gdzie, gdy chłopak odmówił mu współżycia, zabił, uderzając go wielokrotnie ciężkim kamieniem w głowę. Trzeba przyznać, że Kazimierz Polus miał też niesamowite szczęście do ukrywania zwłok. I tym razem, pomimo zgłoszenia zaginięcia Henryka, nie udało się ustalić jego miejsca pobytu, a ciało znaleziono dopiero 8 lat później.
Podobnie jak przy poprzedniej zbrodni i tym razem zabójca jako motyw swoich działań wskazywał satysfakcje seksualną.
Rok później Polus zostaje zatrzymany pod zarzutem molestowania 13-letniego chłopca i trafia za kratki. Zostaje skazany na 5 lat pozbawienia wolności, ale udaje mu się wyjść wcześniej (!) i niestety... koszmar zaczyna się od nowa.
DO TRZECH RAZY SZTUKA...
Grudzień, 1982 rok.
Kazimierz poznaje 21-letniego, niepełnosprawnego, Janusza B., który rozpoczyna z nim pracę w MPK w Poznaniu. Janusz jest zdeterminowany, by wyjechać do pracy za granicę, w czym oczywiście Polus deklaruje mu pomóc. Zapewnia go o swoich znajomościach, dzięki którym może załatwić nielegalne paszporty i zająć się organizacją podróży. Gdy ustalają datę wyjazdu, zabójca zaprasza młodego mężczyznę do swojego mieszkania przy ul. 28 czerwca, gdzie dokonuje kolejnego, brutalnego mordu, a następnie rozczłonkowuje jego zwłoki.
W pobliżu ulicy Rolnej wsiada do taksówki i udaje się w okolice ulicy Grunwaldzkiej gdzie porzuca zwłoki. Rozczłonkowane zwłoki, w tym głowę ofiary, przypadkowo odnajduje synek 35letniej poznanianki....
W prasie umieszczony został komunikat - kto rozpoznaje... Komunikat przynosi efekt, ofiara została rozpoznana.
Milicja wpada na ślad Polusa, w jego domu znajdują przedmioty należące do Janusza.
Kazimierz Polus zostaje zatrzymany 5 stycznia 1983 roku, ale do wszystkich trzech zabójstw przyznaje się dopiero po 11 dniach. Wcześniej twierdzi, że jest niepoczytalny i należy go leczyć.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu w styczniu 1984r. Zarzucono mu dokonanie trzech zabójstw na tle seksualnym oraz przywłaszczenie pieniędzy, należących do jednej z jego ofiar.
WYROK
Polus przed sądem udawał chorobę psychiczną, prosił, by go "wyleczyć". Biegli ocenili jednak, że mężczyzna jest poczytalny. Wyrok zapadł szybko, bo już 13 kwietnia 1984 r. "Rzeźnika z Wildy" skazano na karę śmierci i pozbawienia praw publicznych na zawsze. Sąd tłumaczył, że w przypadku Polusa kary więzienia nie przynoszą oczekiwanych efektów - mężczyzna aż 29 lat z 54 swojego życia przebywał w zakładach karnych, a wciąż dopuszczał się kolejnych przestępstw.
Apelacje i odwołania od wyroku nic Polusowi nie dały. Z prawa łaski nie skorzystała Rada Państwa.
Wyrok wykonano 15 marca 1985 r. w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu.
Pochowany został na cmentarzu Miłostowo. W 2016 roku jego grób przestał istnieć, obecnie jest tam pochowana inna osoba.
Niewiele wiemy o jego dzieciństwie i młodości. Był rodowitym poznaniakiem, który na świat przyszedł 10 września 1929 r. Ukończył tylko siedem klas podstawówki., nie miał wyuczonego zawodu, pracował jednak przez czas jakiś jako dozorca.
Pochodził z Wildy, ponad połowę swojego życia spędził w zakładach karnych. Był człowiekiem zaburzonym, a najczęstsze zarzuty, które mu stawiano i za które go karano, to molestowanie dzieci i rozboje.
Mężczyzna od czasu swojego pierwszego kontaktu z zakładem karnym gdy miał 19 lat, właściwie nie potrafił już funkcjonować w normalnym świecie i był zatrzymywany wielokrotnie.
Przejrzałam wiele materiałów o tym człowieku, książki i wzmianki w necie, nie trafiłam na żadne inne zdjęcie owego Kazimierza, niż to:

W 1950 r. Polus się ożenił. Jego nadmierny popęd seksualny i zdrady niszczą małżeństwo i już po roku żona wnosi o rozwód. Nie mieli dziec.
Pierwszy raz w konflikt z prawem wszedł najprawdopodobniej w 1953 r., gdy miał 24 lata. Napadł wtedy na młodego mężczyznę i go zgw🤬cił. Sąd skazał go na 10 lat więzienia. Ostatecznie na wolność - za dobre sprawowanie - wyszedł po siedmiu latach.
Długo jednak na wolności nie zabawił. Po kilku miesiącach znów dopuścił się czynów lubieżnych i ponownie został skazany - na 10 lat więzienia i tym razem wyrok odsiedział w całości.
Gdy wyszedł z kaliskiego zakładu karnego, wyjechał do Szczecina. Zatrudnił się w Szczecińskich Zakładach Celulozowo-Papierniczych. Pracował tam przez 4 lata.
PIERWSZE ZABÓJSTWO
Maj, 1971 rok. 8-letni Irek spacerował po placu Orła Białego w Szczecinie. Chłopieć był nauczony, by nie rozmawiać z obcymi, jednak gdy sympatyczny mężczyzna powiedział, że chce mu sprezentować nowy rower, chłopczyk dał się w końcu namówić i udał się z nim do wynajmowanego mieszkania. To właśnie tam Kazimierz Polus go zaatakował, dotykał w miejsca intymne, a następnie zabił. Ciała Irka nie można było znaleźć przez wiele miesięcy, w końcu jednak okazało się, że zabójca zawinął zwłoki w worek i wywiózł na pobliskie wysypisko śmieci. Po pewnym czasie śledztwo zostało umorzone ze względu na brak dowodów.
Później Polus swoją zbrodnie motywował tym, że tylko podczas jej dokonywania był w stanie osiągnąć satysfakcje seksualną. Wiele razy podkreślał, że gdyby nie to, do zabójstw nigdy by nie doszło...

MORD PO RAZ DRUGI
Polus w roku 1975 przenosi się do Poznania.
Tym razem jego ofiarą stał się 17-letni Henryk, którego mężczyzna poznał na dworcu PKP dokładnie 14 grudnia 1975r. To był mroźny, zimowy dzień. Nastolatek udawał się na kurs do Mosiny, z ramienia szkoły, do której uczęszczał. Gdy zabójca usłyszał, że młody chłopak szuka pracy, zaproponował, że mu pomoże. Wspólnie udali się w rejony dzisiejszej Malty gdzie, gdy chłopak odmówił mu współżycia, zabił, uderzając go wielokrotnie ciężkim kamieniem w głowę. Trzeba przyznać, że Kazimierz Polus miał też niesamowite szczęście do ukrywania zwłok. I tym razem, pomimo zgłoszenia zaginięcia Henryka, nie udało się ustalić jego miejsca pobytu, a ciało znaleziono dopiero 8 lat później.
Podobnie jak przy poprzedniej zbrodni i tym razem zabójca jako motyw swoich działań wskazywał satysfakcje seksualną.
Rok później Polus zostaje zatrzymany pod zarzutem molestowania 13-letniego chłopca i trafia za kratki. Zostaje skazany na 5 lat pozbawienia wolności, ale udaje mu się wyjść wcześniej (!) i niestety... koszmar zaczyna się od nowa.
DO TRZECH RAZY SZTUKA...
Grudzień, 1982 rok.
Kazimierz poznaje 21-letniego, niepełnosprawnego, Janusza B., który rozpoczyna z nim pracę w MPK w Poznaniu. Janusz jest zdeterminowany, by wyjechać do pracy za granicę, w czym oczywiście Polus deklaruje mu pomóc. Zapewnia go o swoich znajomościach, dzięki którym może załatwić nielegalne paszporty i zająć się organizacją podróży. Gdy ustalają datę wyjazdu, zabójca zaprasza młodego mężczyznę do swojego mieszkania przy ul. 28 czerwca, gdzie dokonuje kolejnego, brutalnego mordu, a następnie rozczłonkowuje jego zwłoki.
W pobliżu ulicy Rolnej wsiada do taksówki i udaje się w okolice ulicy Grunwaldzkiej gdzie porzuca zwłoki. Rozczłonkowane zwłoki, w tym głowę ofiary, przypadkowo odnajduje synek 35letniej poznanianki....
W prasie umieszczony został komunikat - kto rozpoznaje... Komunikat przynosi efekt, ofiara została rozpoznana.

Milicja wpada na ślad Polusa, w jego domu znajdują przedmioty należące do Janusza.
Kazimierz Polus zostaje zatrzymany 5 stycznia 1983 roku, ale do wszystkich trzech zabójstw przyznaje się dopiero po 11 dniach. Wcześniej twierdzi, że jest niepoczytalny i należy go leczyć.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu w styczniu 1984r. Zarzucono mu dokonanie trzech zabójstw na tle seksualnym oraz przywłaszczenie pieniędzy, należących do jednej z jego ofiar.
WYROK
Polus przed sądem udawał chorobę psychiczną, prosił, by go "wyleczyć". Biegli ocenili jednak, że mężczyzna jest poczytalny. Wyrok zapadł szybko, bo już 13 kwietnia 1984 r. "Rzeźnika z Wildy" skazano na karę śmierci i pozbawienia praw publicznych na zawsze. Sąd tłumaczył, że w przypadku Polusa kary więzienia nie przynoszą oczekiwanych efektów - mężczyzna aż 29 lat z 54 swojego życia przebywał w zakładach karnych, a wciąż dopuszczał się kolejnych przestępstw.
Apelacje i odwołania od wyroku nic Polusowi nie dały. Z prawa łaski nie skorzystała Rada Państwa.
Wyrok wykonano 15 marca 1985 r. w Areszcie Śledczym przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu.
Pochowany został na cmentarzu Miłostowo. W 2016 roku jego grób przestał istnieć, obecnie jest tam pochowana inna osoba.